WIZYTA W KRAKOWIE /WTOREK/

Kraków, jakiego nie znacie

Wnioskując z wcześniejszych prognoz, dzień zapowiadał się ciepły i słoneczny, prawdziwa polska, złota jesień. Niestety nic się nie sprawdziło: od samego rana drobne kropelki deszczu spływały z zachmurzonego nieba. Wczesnym rankiem zebraliśmy się obok szkoły, pogoda nie zachęcała nas do wycieczki, każdy wolałby zostać w domu z kocem i kubkiem ciepłej herbaty. Wsiadamy jednak do autokaru, nauczyciele szybko sprawdzają obecność i ruszamy. Przed nami długi, wydaje nam się, że niezbyt ciekawy dzień.

Po ponad godzinnej, niezwykle radosnej podróży dojeżdżamy do Krakowa. Pierwszy „rzut okiem” na krakowskie ulice, pierwsza przechadzka. Zwiedzanie zaczynamy od wizyty na Wawelu. Spotykamy tam naszego przewodnika. Na samym początku pokazuje nam słynnego smoka ziejącego ogniem, przybliża legendę wielkiej bestii i dzielnym Dratewce, który podstępem zabija ognistego wroga i ratuje tym wyczynem Kraków od zagłady. Przechodzimy do Katedry, gdzie informator przybliża historie o rodach polskich królów, widzimy niezwykłe zdobienia ścian i ołtarzy w świątyni oraz kryptach, w których spoczywają znani Polacy. Tuż po wyjściu z domu modlitwy udaliśmy się do Zamku Królewskiego na Wawelu, w którym znajdują się dawne pomieszczenia, w których zamieszkiwali królowie oraz zbiory jednych z ważniejszych obrazów dla polskiego narodu. Przeszliśmy na dziedziniec, na którym mogliśmy trochę odpocząć. W tym samym czasie ochotnicy mogli iść zobaczyć najsłynniejsze dzieło ze zbiorów polskich „Dama z łasiczką” autorstwa Leonarda da Vinci. Jest to jedyne dzieło tego artysty w naszym kraju. Kolejnym punktem naszej wycieczki było wejście na wieżę, na której znajduje się drugi, co do najstarszych dzwonów w Polsce – Dzwon Zygmunta. Tradycja mówi, że dopóki dzwon wisi na wieży, nic złego nie spotka Krakowa. Jego dźwięk usłyszeć można z okazji świąt, uroczystości kościelnych i doniosłych wydarzeń narodowych. W przeszłości bił także przy narodzinach królewskich potomków i żegnał ich, gdy ruszali w ostatnią drogę. Towarzyszy również pogrzebom wielkich Polaków, chowanych na Wawelu. Legenda głosi, że, kto dotknie lewą ręką serca dzwonu, będzie miał spełnione najskrytsze z marzeń i będzie szczęśliwy do końca życia.

(ciąg dalszy artykułu)

/Sabina Król/