DZIEŃ DRUGI WTOREK

Drugi dzień pobytu we francuskim Crest, w ramach wymiany Comenius, powitał nas piękną, słoneczną pogodą. Cieszyliśmy się z takiej aury, bo gospodarze na wtorek właśnie zaplanowali dla nas wycieczkę do Awinion. Wyruszyliśmy więc autokarem w półtoragodzinną podróż do miasta, które dziś jest jednym z najpopularniejszych turystycznie miast południowej Francji.
Gdy dotarliśmy do celu naszej podróży, chwilę po wyjściu z autokaru minęliśmy historyczne średniowieczne mury obronne. Stąd już tylko moment dzielił nas od chwili, gdy naszym oczom ukazała się monumentalna gotycka budowla – Pałac Papieski. Stojąc na pałacowym placu zadzieraliśmy wysoko głowy, aby wzrokiem objąć całą budowlę sprawiającą wrażenie niezdobytej twierdzy. Pałac jest naprawdę imponujący. Nie tylko zadziwia, ale i poraża. Jest surowy i jednocześnie przepiękny.

Pałac awinioński składa się z dwóch części: Pałacu Starego (Palais Vieux) i Pałacu Nowego (Palais Neuf). Stary Pałac wybudowany przez Benedykta XII, to surowa i ascetyczna twierdza. Nowy Pałac wybudowany przez Klemensa VI, ma kształt gotyckiej budowli z dwoma strzelistymi wieżyczkami. Między nimi znajdują się drzwi, którymi weszliśmy do wnętrza pałacu. Dzięki specjalnym telefonom, które otrzymaliśmy, mogliśmy w wybranym języku poznać historię tego miejsca. Nie ukrywam, że ucieszyliśmy się z tego faktu, bo nie chcieliśmy, aby cokolwiek umknęło naszej uwadze. Zapytacie skąd w Awinionie wzięli się papieże? Otóż Awinion został stolicą chrześcijańskiego świata w 1309r., kiedy to papież Klemens V przeniósł ją tutaj z Rzymu. Miasto to, pozostało stolicą papiestwa do 1377r. W tym okresie panowało w nim siedmiu wywodzących się z Francji papieży. Ostatni, Grzegorz XI, powrócił do Rzymu. Po jego śmierci w Kościele katolickim doszło do wielkiego rozłamu i dwuwładzy – papieży w Rzymie i antypapieży w Awinionie.

Z telefonami przy uszach ruszyliśmy zwiedzać wnętrza. Są one przestronne i monumentalne. Na ścianach piękne freski między innymi Matteo Giovanettiego, oraz portrety awiniońskich papieży. Na freskach w Kaplicy św. Jana , Kaplicy św. Marcjala, Sali Wielkiej Audiencji (gdzie obradował składający się z 13 sędziów kościelnych Trybunał Świętej Roty) dominują sceny religijne, a ściany Pokoju Papieskiego pokrywają motywy roślinne. Pogłos naszych kroków i rozmów niósł się echem w wysokich wnętrzach, dość skromnie zapełnionych jakimikolwiek meblami, a liczne korytarze sprawiały, że czuliśmy się jak w labiryncie.

Po opuszczeniu pałacu, pełni wrażeń udaliśmy się na Place de’Horloge, który jest sercem miasta. To tu stoi Ratusz oraz gmach Teatru Miejskiego z pomnikami Moliera i Corneille. Przy placu mnóstwo jest restauracji, kawiarnianych ogródków i sklepów. Co krok spotkać można ulicznych malarzy i grajków. Największe jednak wrażenie zrobiła na nas znajdująca się tu karuzela. Wyglądała jak z bajki, niczym przeniesiona w czasie z innej epoki. Aż korciło, aby się nią przejechać…

Po miłym odpoczynku na Place de’ Horloge wróciliśmy do autokaru, by udać się w jeszcze jedno cudowne miejsce. Nie można być przecież w Awinion i nie zobaczyć mostu Saint Benezeta, czyli słynnego mostu awiniońskiego, na którym według słów piosenki „tańczą panowie, tańczą panie”. W prawie 30 stopniowym upale stanęliśmy na brukowanym moście, a leciutkie podmuchy wiatru znad Rodanu wcale nie dodawały nam ochłody. Most powstał w XII wieku. Legenda mówi, że budowę jego rozpoczął Benedykt, pobożny młody pasterz, który we śnie usłyszał głos Boga nakazujący mu w tym miejscu zbudować most. Dźwignął on więc ogromnej wagi kamień i przeniósł go na drugi brzeg Rodanu, zapoczątkowując w ten sposób budowę mostu, którą dokończyli mieszkańcy miasta. W czasach swojej świetności most miał 900m długości i wspierały go 22 łuki. W XVII w. most został podmyty przez wezbrane wody Rodanu i w większości zniszczony. Aktualnie zachowały się tylko cztery przęsła , ale i tak , a może właśnie dlatego, jest tak wyjątkowy. Aby zobaczyć most w pełnej okazałości weszliśmy na wysokie wzgórze. Trud się opłacił. Widok mostu, drugiego brzegu Rodanu i piękna panorama Awinion – tego nie da się zapomnieć.

W drodze powrotnej do Crest myślałam o tym, że nie udało mi się zobaczyć na moście w Awinion ani tańczących pań, ani panów. Ale to chyba dobrze, bo według awiniońskiej legendy, będę do tego miasta tyle razy wracać, aż w końcu zobaczę tańczące na moście pary. Oby legenda się sprawdziła, bo o tym miejscu trudno zapomnieć.

Maria Owczarek kl.2b

foto: R. Pękala